#staywithUkraine
WOJNA - czy to znaczy, że mam przestać pracować?
Takie pytania zadajemy sobie każdego dnia. Prawda, dietetycy?
Nie jest łatwo pracować jak dotąd, bo:
zewsząd płyną do nas niepokojące, burzące równowagę emocjonalną informacje o zniszczeniach wojennych, cierpieniu,
trudno jest się promować, bo czy w ogóle wypada, gdy wszędzie królują akcje pomocowe?
a z kolei zorganizowanie własnej akcji (na przykład przeznaczenie procentów dochodów na rzecz uchodźców) może spotkać się z oskarżeniem o lansowanie się kosztem czyjegoś cierpienia....
Znacie te myśli, prawda?
Przygotowaliśmy kilka punktów, które nam pomagają ułożyć sobie to wszystko w głowie:
najpierw mój dobrostan psychiczny! nie pomogę nikomu, jeśli będę zdestabilizowany/a emocjonalnie, pogrążony/a w czarnych myślach i skupiony/a na całodobowych serwisach informacyjnych,
pomagam tak, jak mogę. Jeśli nie mam możliwości, nie jadę pod granicę, nie zgłaszam się jako wolontariusz. Mogę równie dobrze zrobić większe zakupy i przekazać do punktu pomocy bądź po prostu wpłacić pieniądze na organizację typu PAH czy UNICEF. To wszystko jest OK.
pracuję dalej! Bo...
Wojna w Ukrainie nie sprawiła, że Polki i Polacy przestali potrzebować dietetyków, że przestali chorować czy zmagać się z chorobami cywilizacyjnymi.
Moi pacjenci nadal, a może nawet mocniej niż dotąd, potrzebują mojego wsparcia psychologicznego!
Konflikt zbrojny zastał nas w środku prowadzonych diet, trwających planów treningowych i podczas żmudnej zmiany myślenia o ciele i jedzeniu.
Czy powinniśmy teraz wszystko to przerywać i zalewać naszych pacjentów komunikatami o wojnie, których wokół mają aż zanadto?